Oto garść moich obserwacji z mijającego właśnie roku:
1. Każda godzina ma znaczenie
Kiedy rekrutujesz, nie polegasz tylko na swoim tempie pracy i swoim kalendarzu. Czasem naprawdę trudno przekonać innych do szybkiego przekazania feedbacku czy podjęcia decyzji i jest to w pełni zrozumiałe – każdy ma swoje priorytety. Trzeba się jednak liczyć się z tym, że w 2022 każda godzina się liczy, bo kandydaci biorą udział w kilkunastu procesach naraz i nierzadko wygrywa po prostu pierwsza złożona im oferta.
2. Wczoraj byłem juniorem, dziś jestem seniorem
Tak, każda firma ma swoje zasady, standardy i oczekiwania względem kandydatów; jedni od mida oczekują tego i tego, inni czegoś zupełnie innego. Jedni polegają tylko na latach doświadczenia w CV, inni mają bardzo rozbudowane procesy rekrutacyjne w trakcie których nawet ci prawdziwi eksperci wymiękają. To sprawia, że ludzie czują się pogubieni i nabierają złych doświadczeń z firmami, które ich odrzuciły i uznały ich seniority za niższe niż to deklarowane przez nich samych.
Jednego dnia jesteś seniorem, innego czujesz się jak stażysta. Za ten stan rzeczy odpowiada wiele czynników, ale nie zrzucajmy tego tylko na zbyt pewnych siebie kandydatów – to system jest wadliwy.
3. Nie każde tamta firma chce zaoferować mi więcej jest zgodne z prawdą
To często używany chwyt, ale trochę już przereklamowany. Nie wątpię, że wielu kandydatów ma konkurencyjną ofertę na stole, ale trudno uwierzyć w to, że wszyscy – ta zagrywka stała się po prostu sprytną strategią do wynegocjowania większej kwoty u potencjalnego pracodawcy.
4. Skille miękkie nie są już problemem
Gdzie są wszyscy ci zamknięci ludzie? Nie mam pojęcia, ciągle czekam na dzień, w którym wreszcie poznam tych wszystkich piwnicowych geeków.
To jest obserwacja, która IMO wiele zmienia. Może po prostu mam szczęście, ale nie spotkałam i nie spotykam zbyt wielu kandydatów z prawdziwym brakiem społecznych skilli, które dotychczas uznawaliśmy za charakterystyczną cechę ludzi technicznych.
Poza tym, mamy tutaj do czynienia ze zmianą myślenia, która jest warta zauważenia – ludzie zaczynają rozumieć, że bycie wybitnym ekspertem w swojej dziedzinie i nic ponadto przestaje być wystarczające, niezależnie od branży. Młodsi kandydaci wiedzą to doskonale. Co więcej, stają się bardziej świadomi swoich praw i potrzeb jako pracowników. A to oznacza, że nawet jeśli są introwertykami, to nie musi wcale powstrzymywać ich w komunikowaniu tego, co potrzebują.
Myślę jednak, że zmiany pokoleniowe to nie jedyny powód. Kolejnym jest fakt, że do branży dołączają ludzie, którzy być może nigdy nie marzyli o pracy w tym obszarze. To ludzie, którzy się przebranżowili, bo mieli ku temu swoje powody, nierzadko po prostu finansowe. Pośród nich są także ludzie, którzy – przykładowo – skończyli dziennikarstwo i komunikatywność czy otwartość to ich mocne strony; zatem nic dziwnego, że branżowe community wygląda dziś całkiem inaczej. W skrócie – branża IT staje się coraz bardziej inkluzywna, co sprawia, że coraz trudniej o wskazanie cech stereotypowego deva, testera i tak dalej.
Tak więc z jednej strony mamy ludzi, którzy wchodzą do branży i robią wszystko, żeby znaleźć pierwszą pracę, a z drugiej strony mamy ludzi, którzy w tej branży już są od lat i wreszcie mogą poczuć się bardziej pewni czy dumni z miejsca, w którym się znajdują, bo społecznie wizerunek eksperta z branży IT zyskał w ostatnich latach na znaczeniu, jest niemalże prestiżowy i nikt nie łączy go już z nudnym klikaniem w klawiaturę.
5. Nikt nie chce zatrudniać juniorów, ale obecnie to wszystko, co mamy
Może to zbyt mocne stwierdzenie, ale firmy nie mają czasu na mentorowanie juniorów albo po prostu nie chcą tego robić i nie potrafią zrozumieć, że to inwestycja. Problem polega na tym, że na rynku jest za mało seniorów i nawet jeśli jakaś firma chce stworzyć ścieżkę rozwoju dla początkujących, to często ma problem ze znalezienem doświadczonych ludzi, którzy mogliby współtworzyć taką inicjatywę.
Prawda jest jednak brutalna – wkrótce każdy pracodawca będzie musiał pomyśleć o takim przedsięwzięciu, bo rynek nieustannie dostarcza nowych początkujących, którzy skończyli swoje studia, bootcampy czy kursy. I nie istnieje żadna magiczna sztuczka, która mogłaby sprawić, żeby wszyscy oni nagle stali się doświadczeni.
6. Kandydaci chętnie dadzą Ci feedback pod jednym warunkiem…
Tak, nie ma wątpliwości, że to zrobią, jeśli tylko… ich o to poprosisz. Niewielu ludzi czuje się na tyle pewnie (albo po prostu nie pomyśli o tym) żeby zrobić to bez wyraźnej prośby, więc poproś, a będziesz zaskoczony_a tym, jak wiele możesz z tego wyciągnąć dla siebie.
PS. Z moich obserwacji wynika, że ludzie chętnie dzielą się informacją zwrotną nawet jeśli zostaną odrzuceni w procesie rekrutacyjnym, więc to dowód na to, że MOŻNA.
7. Nie jesteśmy aż tak różni. Wszyscy na koniec dnia chcemy interesujących projektów i ciepłego koca, pod którym schowamy się przed bugami
Zawsze pytam kandydatów o to, jakie są ich potrzeby względem nowego pracodawcy. Czego szukają w tym nowym miejscu, czego zabrakło w obecnym, jakie są ich poza finansowe oczekiwania?
Interesujący projekt rozwiązujący prawdziwy problem biznesowy, najnowsze technologie, doświadczeni ludzie w teamie od których można się czegoś nauczyć i możliwości ciągłego rozwoju. Wszyscy, niezależnie od seniority, tego potrzebują. Oczywiście, są pewne wyjątki, ale ogółem najczęściej potrzeby sprowadzają się właśnie do tych kilku aspektów.
8. Najwyższy czas pozbyć się tych wszystkich nieefektywnych pytań rekrutacyjnych z lat ’90
Niektóre z nich są przestarzałe. Zapomnij o takim pytaniu jak ”dlaczego powinniśmy Cię zatrudnić?” To my, jako rekruterzy, powinniśmy opowieścią o firmie odpowiedzieć na pytanie dlaczego kandydat_ka miałby wybrać właśnie nas.
Kolejne z tego rodzaju pytań, tak namiętnie zadawane, czyli ”co spodobało Ci się w naszej ofercie / dlaczego właśnie my” również powinno wypaść z puli. Ilość procesów rekrutacyjnych, w których kandydaci jednocześnie biorą udział jest tak duża, że mylą im się podstawowe fakty dotyczące pracodawcy, a co dopiero szczegóły oferty. To nasza w tym rola, żeby zadbać o experience kandydata – to jest coś, co może sprawić, że – o ile udane – zostanie zapamiętane i być może fakt ten przeważy w momencie podejmowania ostatecznej decyzji dot. wyboru pracodawcy.
9. Okres współpracy z jednym pracodawcą staje się krótszy i krótszy i absolutnie nikt nie szuka pracy w tym momencie
Jak długo wypada współpracować z jedną firmą, jaki jest ten optymalny czas? Tego nie wie nikt. Odzywanie się na Linkedinie do ludzi, którzy pracują szmat czasu dla jednej firmy okazuje się jednak zgubne; nierzadko okazuje się bowiem, że zmienili pracodawcę, ale nie zdążyli jeszcze zaktualizować profilu po zaakceptowaniu nowej oferty.
Istnieje również inny typ kandydatów, którzy wcale nie chcą zmieniać miejsca pracy, a jednak biorą udział w procesach rekrutacyjnych. Dlaczego? Bo chcą sprawdzić swoje możliwości na rynku, najczęściej te finansowe. Nie ma w tym nic złego, warto trzymać rękę na pulsie i pójść raz na rok na jakieś interview, żeby nie wypaść z wprawy i sprawdzić swoje skille w innym środowisku. Problem polega na tym, że niektórzy robią to nałogowo, dla sportu albo z niegasnącą nadzieją na ciut większe pieniądze i w ten sposób marnują czas obu stron.
10. Nawet w 2022 można dostać zupełnie niedopasowaną ofertę z niezmienionym imieniem odbiorcy
To naprawdę niebywałe. Rynek mocno się zmienił. Rekruterzy są potrzebni bardziej niż kiedykolwiek i nagle pracodawcy zaczynają dostrzegać w nich grupę o którą też warto zadbać w obawie przed ewentualnym odejściem. Tylko co z tego, skoro rekruterzy nadal popełniają te same błędy?
W 2022 roku nadal zdarzyło mi się dostać kompletnie niedopasowane oferty albo nie otrzymałam odpowiedzi na zadane do oferty pytania. Nie zrozumcie mnie źle – to naprawdę wspaniale, że rola nielubianych HaeRów i ich istota w organizacja się zmienia i że ma większy niż kiedykolwiek wpływ na biznes. Tylko nie jestem pewna czy większe zapotrzebowanie na HR-owe role ma pozytywny wpływ na morale i poziom profesjonalizmu wśród tychże.